Oto historia człowieka, który odważył się porzucić stresującą pracę, by móc realizować swoją pasję, fotografię dzikiej przyrody.
Każdy, kto uważa, że stracił już swoją szansę na wielką karierę, bo nie zaczął przygody z fotografią wystarczająco wcześnie, powinien przeczytać ten artykuł. Marsel van Oosten przez wiele lat pracował w branży reklamowej jako dyrektor artystyczny w jednej z dużych agencji. Fotografią zainteresował się przypadkiem, gdyż musiał współpracować z fotografami przy okazji różnych projektów.
„To zabawne, gdy wybierałem się na Akademię Sztuk Pięknych, celowo nie wybrałem fotografii jako głównego przedmiotu„, tłumaczy nam. „W tamtym czasie nauka fotografii sprowadzała się do tego, jak wywołać swoje czarno-białe zdjęcia. Perspektywa spędzenia tysięcy godzin w ciemni, w oparach paskudnych chemikaliów w ogóle do mnie nie przemawiała”.
Marsel van Oosten, współpracując ze światowej sławy fotografami wiele dowiedział się o panowaniu nad światłem i kompozycją, nauczył się dobrej selekcji zdjęć i postprodukcji.
„Im więcej obcowałem z fotografią, tym bardziej mnie wciągała. Ale wiedza o tym, co czyni fotografię dobrą, nie oznacza, że samodzielnie będziemy umieli już taką wykonać. Ja byłem zazwyczaj bardzo rozczarowany swoimi zdjęciami, które robiłem w czasie wakacji – wiedziałem czego chcę, ale nie wiedziałem, jak to osiągnąć.
Właśnie dlatego zacząłem kupować magazyny fotograficzne i próbowałem się z nich jak najwięcej nauczyć. W tym samym czasie zacząłem odwiedzać różne portale internetowe, gdzie mogłem zamieszczać swoje zdjęcia i czytać opinie na ich temat. W ten sposób nauczyłem się podstaw, potem, uczyłem się już metodą prób i błędów – eksperymentowanie to klucz do postępu„.